W sobotę mieszkańcy osiedla w Bielsku-Białej pożegnali miejsce, które przez ponad pół wieku było integralną częścią ich codzienności. Kiosk usytuowany na rogu ulic Michałowicza i Kamińskiego, będący ostatnim takim punktem w tej części miasta, zakończył działalność. Jest to element większego zjawiska, które obserwujemy na terenie całego kraju – masowego zamykania kiosków Ruchu. Zmiany te nie pozostają bez wpływu na lokalne społeczności, które tracą miejsca nie tylko do robienia drobnych zakupów, ale także do spotkań i rozmów.
Zamknięcie kiosku Ruchu w Bielsku-Białej: Smutek mieszkańców i koniec pewnej epoki
Kiosk, który przestał funkcjonować 31 sierpnia, był prawdziwą instytucją na osiedlu. Zlokalizowany na rogu ulic Michałowicza i Kamińskiego, był nie tylko punktem sprzedaży, ale także miejscem spotkań i codziennych rozmów mieszkańców. Historia kiosku sięga jednak znacznie dalej wstecz – pojawił się on w latach 70. i od tego czasu stanowił stały element krajobrazu osiedla.
Zamknięcie kiosku to wydarzenie, które wywołało ogromny żal wśród mieszkańców. Było to bowiem ostatnie takie miejsce w tej części miasta, gdzie można było zaopatrzyć się w prasę, papierosy, a także dokonać drobnych zakupów. Dla wielu osób, zwłaszcza starszych, była to ważna część codziennego rytuału.
Ogólnopolski trend zamykania kiosków: Spadek sprzedaży i narastające straty
Zjawisko zamykania kiosków nie dotyczy jednak tylko Bielska-Białej. W całym kraju obserwujemy podobną tendencję. Tylko w pierwszym kwartale bieżącego roku z mapy Polski zniknęła aż jedna czwarta kiosków Ruchu. Jest to efekt drastycznego spadku wpływów sprzedażowych, które w 2022 roku obniżyły się o 10,4% do poziomu 799,61 mln zł. Na to wszystko nakładają się rosnące straty netto, które wyniosły aż 86,07 mln zł, w porównaniu do 61,25 mln zł rok wcześniej.
Wszystkie te czynniki sprawiają, że prowadzenie kiosków staje się coraz mniej opłacalne, co z kolei prowadzi do ich masowego zamykania. Niestety, skutki tych zmian są odczuwalne na poziomie lokalnym, gdzie zamknięcie kiosku często oznacza utratę nie tylko miejsca zakupów, ale także ważnego punktu społecznego.