Dokładnie cztery lata temu, 4 grudnia 2019 roku, Szczyrk ogarnęła największa tragedia w swojej historii. Wybuch gazu w trzykondygnacyjnym domu przy ul. Leszczynowej 6 pochłonął osiem istnień, w tym czworo niewinnych dzieci. To wydarzenie na zawsze pozostawiło ślad w sercach mieszkańców miasta.
Wybuch gazu w Szczyrku
Tego fatalnego wieczoru o godzinie 18:26 doszło do potężnej eksplozji, która zrównała z ziemią duży, dwupiętrowy budynek w zaledwie kilka sekund. Na miejscu domu na ulicy Leszczynowej 6 pozostało jedynie ogromne rumowisko. Natychmiast rozpoczęła się dramatyczna akcja ratunkowa, w której uczestniczyło blisko 200 osób. Warunki były wyjątkowo trudne – mróz, dym i szybko zapadający mrok utrudniał pracę ratownikom.
“Cegła po cegle usuwamy materiał na gruzowisku. Teraz skupiamy się nad tym, żeby przebijać się przez stropy, bo to są aż trzy kondygnacje” -relacjonował przebieg akcji ratunkowej Jacek Kleszczewski, ówczesny generał Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Katowicach.
Zginęło 8 osób w tym czwórka dzieci
Ofiarami tragedii byli 60-letni Józef Kaim i jego żona Jolanta, 39-letni siostrzeniec Wojciech z żoną Anną, oraz czwórka dzieci: 10-letnia Michalina, 6-letnia Marcelina, 3-letni Staś i 8-letni Szymon, wnuk Józefa. Kaimowie byli znani w Szczyrku jako właściciele stoku narciarskiego “Kaimówka”, który cieszył się dużą popularnością wśród mieszkańców.
Warto dodać, że Wojciech Kaim, znanym znanym lokalnie trenerem narciarstwa alpejskiego. Pracował w klubach MKS Skrzyczne Szczyrk i KN Siepraw Ski, gdzie miał pod swoją opieką wielu młodych narciarzy alpejskich. Jego śmierć była ogromną stratą dla lokalnej społeczności narciarskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rodziny ofiar doświadczyły nieopisanej tragedii. Strata bliskich osób pozostawiła ogromne pustki w ich sercach. Wszyscy mieszkańcy Szczyrku zjednoczyli się, aby okazać wsparcie i solidarność wobec rodzin dotkniętych tragedią. To była trudna lekcja życia dla całej społeczności.
Przyczyny wybuchu gazu w Szczyrku
Po wybuchu rozpoczęło się śledztwo prokuratorskie, które miało wyjaśnić przyczyny tragedii. Badania trwały kilkanaście miesięcy i ujawniły, że do wybuchu doszło wskutek przewiercenia gazociągu w trakcie prac budowlanych na ulicy Leszczyńskiej. Istniały także nieprawidłowości proceduralne w trakcie tych robót. Zarzuty usłyszało łącznie 6 osób, w tym prezes firmy budowlanej oraz pracownicy specjalizujący się w przewiertach podziemnych.