Miniony weekend w Beskidach okazał się wyjątkowo trudny dla ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR, którzy musieli zmierzyć się z aż 31 incydentami. Wysoka liczba interwencji, w tym poważne wypadki oraz tragiczne zdarzenia, podkreśliły ciężką pracę i wyzwania, z jakimi borykają się ratownicy w tym regionie. Sytuacja wymagała nie tylko standardowych działań ratunkowych, ale także wsparcia ze strony śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (LPR).
Podczas minionego weekendu najwięcej incydentów miało miejsce wśród turystów oraz rowerzystów górskich. Wypadki były głównie wynikiem upadków oraz problemów zdrowotnych, które dotknęły osoby spędzające czas w górach. Najcięższe z tych zdarzeń dotyczyły rowerzystów, którzy zmagali się z poważnymi obrażeniami. W związku z rosnącą liczbą takich wypadków, ratownicy musieli wielokrotnie angażować śmigłowiec LPR, co podkreśla wagę i powagę sytuacji.
Jednym z najtragiczniejszych wydarzeń był przypadek 38-letniego mężczyzny z Włoch, który zginął w wyniku nagłego zatrzymania krążenia podczas jazdy na rowerze szlakiem czerwonym na Szyndzielnię. Mimo szybkiej reakcji turystów oraz profesjonalnej pomocy ratowników i lekarza LPR, życie mężczyzny nie zostało uratowane.
Tego samego dnia, ratownicy otrzymali zgłoszenie o poważnym zachorowaniu turystki, która postanowiła wyruszyć na Babią Górę, by podziwiać wschód słońca. Z powodu silnych bóli, które uniemożliwiały jej poruszanie się, podjęto decyzję o użyciu śmigłowca. Poszkodowana została przetransportowana do szpitala w Suchej Beskidzkiej, gdzie mogła otrzymać odpowiednią opiekę medyczną.
Weekend w Beskidach wyraźnie ukazał, jak nieprzewidywalne i wymagające mogą być warunki w górach, oraz jak istotna jest szybka i skuteczna reakcja służb ratunkowych w takich sytuacjach.