Stalownik – Historia straszydła ze zbocza Łysej Góry

Niegdyś było to sanatorium które przekształcono w specjalistyczny szpital, była to jedna z lepszych placówek medycznych w okolicy. Dziś to ruina która straszy okolicznych mieszkańców i przyciąga poszukiwaczy mocnych wrażeń. 

Stalownik powstał w drugiej połowie lat sześćdziesiątych, dokładniej w listopadzie 1967 roku odbyło się uroczyste przekazanie sanatorium, które specjalizowało się w leczeniu płuc u osób dorosłych. Poza oddziałami ftyzjatrycznym, pulmonologicznym, internistycznym i chirurgicznym z 2 salami operacyjnymi sanatorium dysponowało pracownią RTG, fizjopatologiczną, fizykoterapii, gabinetem dentystycznym, ginekologicznym, okulistycznym, laryngologicznym oraz salą kinezyterapii, zespołami pomieszczeń apteki i laboratoriami bakteriologii, biochemii i hematologii. Dodajmy, że w budynku znajdowała się biblioteka i czytelnia, kawiarnia a nawet sala kinowa. 

lata świetności stalownika – foto Bielski Almanah

W 1982 roku obiekt uzyskał status Specjalistycznego Szpitala Miejskiego “Stalownik”. W placówce leczyli się chorzy z całego województwa, a nawet pacjenci z odległych miast, z Krakowa czy Wrocławia. Szpital w tamtych czasach dysponował 320 łóżkami, które znajdowały się na pięciu oddziałach. 

Stalownik działał przez dobre 30 lat zanim nie pojawił się szpital wojewódzki w Bielsku-Białej, gdzie kolejno przenoszono szpitalne oddziały, głownie z tego powodu w 2001 roku postanowiono zamknąć obiekt. Stalownik wówczas był już przestarzały, a na jego korzyść nie działała ani lokalizacja na obrzeżach miasta, ani położenie na górce, przez co utrudniony był dojazd dla karetek.

Aktualne zdjęcie Stalownika – foto Dagmara Tomiczek

Budynek został wystawiony na sprzedaż i w 2006 kupił go podhalański przedsiębiorca, za który zapłacił 2 mln zł. To był już początek końca – nowy właściciel nie zabezpieczył należycie obiektu i zaczął rozbiórkę bez niezbędnych pozwoleń. Nadzór budowlany wstrzymał prace, sprawa trafiła do sądu, a biznesmen dostał wyrok w zawieszeniu. W 2018 roku rozebrano część administracyjną obiektu, ale sam szkielet straszy nadal. 

Mimo zakazów, budynek do dziś przyciąga turystów i poszukiwaczy mocnych wrażeń. Ruina niestety zbiera swoje żniwa. Głośno było choćby o śmierci 18-latki w 2019 roku, 26-latka w 2020 roku i 17-latka w minionym roku. 

Udostępnij na Facebooku:

Share on facebook
Facebook

Reklama

Zobacz również..

Dni Kęt 2023 – PROGRAM

W czerwcowy weekend odbędą się Dni Kęt na Bulwarach nad Sołą oraz na placu przed Domem Kultury. Czekać będzie wiele

Reklama

Przewiń do góry