W reakcji na rosnące ceny surowców energetycznych przedstawiciele rządu przypomnieli ostatnio, że w lesie można na własny użytek – za drobną opłatą – zbierać chrust. Okazuje się, że po wystąpieniach reprezentantów ministerstwa środowiska Polacy rzucili się po tani opał. Leśnicy ostrzegają, że chrustu może zabraknąć, a niektórzy już wprowadzili reglamentację.
W reakcji na rosnące ceny surowców energetycznych przedstawiciele rządu przypomnieli ostatnio, że w lesie można na własny użytek – za drobną opłatą – zbierać chrust. Okazuje się, że po wystąpieniach reprezentantów ministerstwa środowiska Polacy rzucili się po tani opał. Leśnicy ostrzegają, że chrustu może zabraknąć, a niektórzy już wprowadzili reglamentację.
„Niektóre nadleśnictwa już wprowadzają limity, na przykład do 30 metrów sześciennych drewna. W związku z problemami z zakupem węgla, zainteresowanie pozyskaniem drewna na opał w lesie jest ogromne” – wynika z ustaleń Radia ZET.
Ludzie chcą zarobić na chruście
– W internecie pojawiają się ogłoszenia osób, które szukają chętnych do zbierania suchego drewna w lesie. Tu chodzi o przemysłową skalę i drewno staje się towarem. A my musimy pamiętać, że każdy, kto przychodzi do lasu po drewno, musi przejść odpowiednie przeszkolenie. I robi to z założenia dla siebie – mówi w rozmowie z radiem rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Katowicach Marek Mróz.
Jak tłumaczy, nie można pozyskać z lasów więcej drewna, niż wskazują plany leśników. – To oznacza, że powierzchni, na których można zbierać chrust, nie będzie więcej, a na nich jest określona ilość leżącego drewna. Nie każde drewno też można zebrać, część musi zostać, by wzbogacać glebę. Jest tego ograniczona ilość – dodaje w rozmowie z rozgłośnią.
Pod koniec maja Dyrektor Generalny Lasów Państwowych przedstawił wytyczne dotyczące zbierania chrustu w lesie na własny użytek. Jak tłumaczy resort środowiska, drewno najniższej jakości może w pierwszej kolejności zostać zakupione przez lokalnych mieszkańców. „W ten sposób Lasy Państwowe starają się przeciwdziałać trendom inflacyjnym i rosnącym cenom energii” – podał resort w komunikacie.
Edward Siarka, sekretarz stanu w tym ministerstwie, tłumaczył w tym samym komunikacie: – „Cały czas obowiązuje, za zgodą leśniczego, możliwość zbierania gałęzi na opał. W tym roku po rozpoczęciu wojny w Ukrainie i zawirowaniu na rynku energii wzrosły zapytania do nadleśnictw o wskazanie terenu i zgodę na pozyskiwanie drewna opałowego w lokalnych lasach. Priorytetowo należało zadbać, by pierwszeństwo samopozyskiwania drewna miały społeczności lokalne”.
Jak można legalnie zbierać chrust
Wytyczne szybko zyskały w mediach miano programu „Chrust plus”. Lasy Państwowe we wpisie na Twitterze zaznaczały jednak, że również zanim pojawiły się wytyczne w lesie można było zbierać chrust, konary i pnie „od dziesięcioleci”. Trzeba za to leśniczemu zapłacić drobną kwotę.
– Znacząco umożliwiamy Polakom samowyrób drewna w lesie. Mowa tutaj o zbieraniu chrustu, gałęzi, generalnie drobnicy, ale także możemy udostępnić Polakom grubsze kawałki drewna w takich odcinkach do 1,5 metra – mówił kilka dni temu w rozmowie z Polsat News rzecznik Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych Michał Gzowski.
„Samowyrób” nie oznacza jednak, że jest to możliwość darmowego pozyskania drewna na opał. Co więcej, musi odbyć się za zgodą leśniczego i pod jego kontrolą. – Leśniczy wskaże miejsce, gdzie takiego samowyrobu można dokonywać. Zbieramy sobie na przysłowiową kupkę chrust i gałęzie. Następnie leśniczy dokonuje pomiaru, oczywiście podlicza taką osobę i ten chrust, ten opał możemy sobie na spokojnie wtedy z lasu wywieźć – powiedział Michał Gzowski w rozmowie z Polsat News.
– Korzystamy z tego, co już leży, nie wycinamy lasu. Płacimy za każde drzewo wywiezione z lasu, to są ceny symboliczne – dodał.
źródło. finanse.wp.pl