W niedzielnym meczu 6. kolejki Fortuna 1. Ligi Podbeskidzie Bielsko-Biała pokonało na wyjeździe Chrobrego Głogów 1-0. Jedyną bramkę w ostatnim kwadransie gry zdobył Kamil Biliński.
Piłkarze Mirosława Smyły pokazali, że domowa porażka ze Skrą Częstochowa była tylko wypadkiem przy pracy. Już trzy dni później w Głogowie Podbeskidzie wróciło na zwycięski szlak, skromnie pokonując Chrobrego. Styl? Mało atrakcyjny, ale kibice Górali mają więcej powodów do radości niż narzekania – wystarczy rzut oka na ligową tabelę, gdzie ich drużyna utrzymuje się w ścisłej czołówce.
W niedzielne popołudnie serca fanów z Bielska-Białej zabiły mocniej już po kilkudziesięciu sekundach gry, gdy w pierwszym starciu mocno ucierpiał Kamil Biliński. Upadając na murawę, kapitan Górali przeprostował staw łokciowy i długo nie podnosił się z boiska. Utrata najlepszego strzelca byłaby dla bielszczan katastrofalna w skutkach, ale na szczęście Biliński pozbierał się i mógł kontynuować grę z opatrunkiem uciskającym łokieć.
W Głogowie zaczęło się więc od tąpnięcia, ale w przeciwieństwie do filmów Alfreda Hitchcocka napięcie wcale nie rosło. Pierwsza połowa nie obfitowała w podbramkowe spięcia i przebiegała dokładnie tak, jak mogli się spodziewać bielszczanie – choć prezentowali wyższe umiejętności piłkarskie, to nie potrafili tego wykorzystać. Największe zagrożenie sprawali po akcjach lewym skrzydłem Titasa Milasiusa, ale zarówno jemu, jak i jego kolegom brakowało dokładności. Litwin oddał jedyny celny strzał pierwszej połowy, który zatrzymał Karol Dybowski.
Drugą część meczu oglądało się jeszcze trudniej, bo na boisku panował często chaos. Widząc mało porywającą grę rywala, Chrobry nieco się ośmielił i częściej przedostawał się pod bramkę Matveia Igonena, ale i tak nie potrafił oddać choć jednego celnego strzału i zmusić Estończyka do interwencji.
Słabe widowisko z matni mógł wyzwolić tylko indywidualny przebłysk jednego z zawodników, którym – żadna niespodzianka – okazał się Biliński. Na kwadrans przed końcem Maksymilian Sitek złamał schemat rozgrywania akcji świetnym, płaskim podaniem w pole karne, a snajper Górali huknął na bramkę lewą nogą, po czym piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do siatki.
W Bielsku-Białej z upływem czasu zmieniają się trenerzy i piłkarze, ale sprawdza się ta sama zasada – to Biliński jest gwarantem goli i największym skarbem w kadrze Górali, którzy zdobyli bardzo cenne punkty w walce o awans do PKO Ekstraklasy.
Chrobry Głogów – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1
Kamil Biliński 76′
Chrobry: Karol Dybowski – Jakub Kuzdra, Mavroudís Bougaḯdis, Michał Michalec, Artur Bogusz (55′ Paweł Tupaj) – Mateusz Bochnak (55′ Patryk Kusztal), Patryk Mucha (78′ Mateusz Machaj), Robert Mandrysz, Sebastian Steblecki (55′ Jaka Kolenc), Jakub Górski (70′ Dawid Hanc) – Rafał Wolsztyński.
Podbeskidzie: Matvei Igonen – Bartosz Bernard (59′ Marcel Misztal), Daniel Mikołajewski, Julio Rodríguez, Jeppe Simonsen – Maksymilian Sitek, Tomasz Jodłowiec (69′ Mathieu Scalet), Ezequiel Bonifacio, Joan Román (69′ Emre Çeltik), Titas Milašius (59′ Krzysztof Drzazga) – Kamil Biliński (86′ Kacper Wełniak).
Żółte kartki: Kuzdra, Mandrysz, Michalec – Drzazga.
Sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn)
źródło/foto dziennik zachodni