15 września, w Czechowicach-Dziedzicach, podczas trwającej ewakuacji mieszkańców zalanych terenów przy ulicy Wierzbowej, doszło do niecodziennego zdarzenia. Ulica, jak i pobliskie ogródki działkowe, zostały całkowicie zalane przez wody wezbranej rzeki Iłownicy. Mieszkańcy musieli opuścić swoje domy, a sytuacja była dramatyczna – woda sięgała niemal po dachy altanek i domków letniskowych.
W trakcie akcji ratunkowej uwagę kilkunastu osób zgromadzonych w okolicy przyciągnął niecodzienny widok. Jeden z mężczyzn, Krzysztof Pępek, bez wahania zdjął koszulkę i wszedł do wody, by ruszyć na ratunek. Początkowo obserwujący jego działania zastanawiali się, czy mężczyzna próbuje ratować swój dobytek, jednak prawda okazała się zupełnie inna.
Pan Krzysztof zauważył, że w wodzie płynie coś małego, co z początku wydawało się być psem lub kotem. Dopiero po zbliżeniu się do zwierzęcia odkrył, że jest to jeż, całkowicie przemoczone i bezradne stworzenie, które z trudem walczyło o przetrwanie w rwącej wodzie. Bez chwili zawahania zdecydował się na akcję ratunkową.
„Z drogi zauważyłem, że coś płynie w wodzie. Myślałem, że to kot albo piesek, ale gdy podszedłem bliżej, okazało się, że to malutki jeż,” wyjaśniał później Krzysztof Pępek, gdy dziennikarze przerwali wywiad z burmistrzem Czechowic-Dziedzic, Marianem Błachutem, aby porozmawiać z bohaterem tego wydarzenia.
Postawa mieszkańca Czechowic-Dziedzic wzbudziła powszechny podziw wśród obserwujących jego działania. Jego szybka reakcja sprawiła, że malutkie zwierzątko bezpiecznie wróciło na suchy ląd, a cała akcja zakończyła się sukcesem.
Krzysztof Pępek pokazał, że w obliczu kryzysu i niebezpieczeństwa, nawet najmniejsza istota zasługuje na ratunek. Jego postawa spotkała się z dużym uznaniem zarówno mieszkańców, jak i mediów, które relacjonowały przebieg dramatycznych wydarzeń.